SAMO ŻYCIE v3

*** (10’1985)

wiatr zagonił mnie do kościoła

burza wtargnęła przez drzwi

więc uciekłem

zanim Jezus zdążył zejść z krzyża

 

MIŁOŚĆ JAK DRZEWO (10’1985)

miłość jest jak drzewo

– przetrwa niejedną burzę

zawsze wabi swym pięknem

zawsze frapuje

zmienia swe zielone szaty

na purpurowe przetykane złotą nicią

czasem pozostaje nagie

napełnia tak miłym bezpieczeństwem

zapewnia tak wielką radość

wzrastając z ziemi sięga nieba

miłość jest jak potężne drzewo

to rosnące w naszym ogrodzie

wystarczy siąść w jego cieniu

 

TĘSKNOTA (12’1985)

jak kołysane wiatrem przemarznięte suche źdźbło trawy

wystające spod białego puchu otulającego nagą ziemię

tęskni za wiosennym zmartwychwstaniem

jak topniejący w dłoni płatek śniegu

odchodzący w niepamięć

tęskni za wielką niebiańską podróżą

jak słońce które wchodzi w zmierzch

przed spotkaniem z łódką księżyca

tęskni za blaskiem wschodu

tak ja tęsknię za Tobą

 

ŚNIEG (12’1985)

nie widać nocy za zasłoną śniegu

gałęzie czerń swą skryły

pod białym kapeluszem

i nawet kamień zaczarowany

śnieżną piramidą jest

tylko śnieg, śnieg, …

gwiazdka śniegu biała

dotknęła ust

kroplą – łzą się stała

bo śnieg rozstanie wniósł

 

*** (12’1985)

Słowa zaczerpnięte z innych, z tęsknoty, rozpaczy i miłości

 

jestem chmurą zabłądzoną w ptaku

jestem nie z tego świata

echem jestem

jestem niedokończonym wierszem

jestem krokiem pielgrzyma

pierwszym ledwie gestem

jestem melodią ciszy

zranioną śmiertelnie

jestem światłem tonącym w ciemności

jestem drogą

skąd – dokąd nie wiem

jestem słowem które zbłądziło

łzą radości jestem

jestem smutkiem wykutym na twarzy

i żalem w sercu jestem

jestem sercem kwiatów

ostatnim krzykiem strachu

jestem chlebem miłości

cieniem krzyża

tęsknotą jestem

jestem ciężarem

sam dla siebie

jestem maską co nędzę ukrywa

jestem marionetką na niczyich sznurkach

pustym domem bez ścian

człowieka cieniem jestem

 

KONIEC ROKU (12’1985)

w szarym końcu roku

gdy wszystko przemijając na nowo się staje

oczy zmęczone śniegiem

szukają w nadchodzącej nocy światła ratunku

strach przez dotyk stracił zaufanie

i stał się radością

spełnieniem ust zamkniętych w pocałunku

dzieci ciągle z czymś i po coś

cisza szumu morza i kwiaty w kaloszu

mosty łączące tam i z powrotem

jak uśmiech i rozpacz

i odjazd pociągu

– źródło życia w łzach jest

dziękuję za życie

 

słońce zapala rok nowy

 

***(07’1986)

gdyby można wrócić

śladem wyrwanych kartek z kalendarza

byłabyś ze mną

znów liczylibyśmy gwiazdy

mógłbym wreszcie zanurzyć się w tobie

pocałunkiem

 

ZANIM POTOCZY SIĘ ŁZA (07’1986)

gdyby potoczyła się łza

powstałoby morze

więc stoję u jego brzegu

a fale smutku

obmywają mi nogi

 

OCZY PEŁNE ŁEZ (10’1986)

korale różańca

rozsypane przed lustrem

z którego twarz znajoma patrzy

nieznajomymi oczyma pełnymi smutku

tęsknoty

łez

może ta co rzeźbi twarz twą

wskaże drogę

jak nić

na którą można nawlec ponownie

różańca korale

 

ZE SPACERU (06’1987)

dlaczego gdy idziemy

drzewa stoją w miejscu

gwiazdy idą z nami

a czas ucieka …

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *