BOŻE…

Znalazłem taki tekst z datą 2007-02-24 – nie wiem czy był napisany przeze mnie…

Boże…

Obudził mnie niepokój. Jakiś dziwny szelest. Źrenice za zasłoną powiek zobaczyły cień w pobliżu dzidy u wezgłowia łoża. Chciałem się poderwać, odepchnąć napastnika, krzyknąć na straż… Moja dzida. Tak wyważona i dopasowana do dłoni, że stanowiła jakby naturalne jej przedłużenie, Karzące ramię królewskiego majestatu…

Usłyszałem – Dawidzie – Sparaliżowało mnie. To nie był strach…

Dawidzie. Jedno twoje słowo i …

Nie.

Jak to? To, po co narażaliśmy życie, przedzierając się tutaj. Dzięki niemu, ci, co cię uwielbiali, teraz czyhają na twoje życie. Polują na ciebie jak na zwierzynę. Jedno słowo i odrąbię potworowi łeb.

Powiedziałem. Nie! – szept, ostry niczym damasceńska stal przeciął dyskusję – Zabierzemy jego dzidę. Niech wie, że tu byłem. To go upokorzy. Będzie żył i będzie się zastanawiał, dlaczego żyje. Chodźmy. Bóg nas tu przyprowadził, więc pokaże nam drogę z powrotem.

Bóg? Jaki bóg prowadzi tak pysznego człowieka? Czas, który minął wydaje się być tak krótką chwilą. Tak niedawno pasł owce ojca swego. Przygarnięty na dwór umilał czas oczarowując wszystkich dźwiękami fletu. Piękny młodzieniec o gładkim obliczu. Gdy stanął przed Goliatem zamarłem. Stał się cud. Trafiony kamieniem olbrzym padł, a zwinny młodzieniec dobywszy jego miecza, dobił go i odrąbał mu głowę. Byłem mu taki wdzięczny. Wdzięczny był mu cały Izrael.

I wyniosły go ręce tłumów. I okrzyki ludu zaczęły wbijać go w pychę. Śpiewano –Saul pobił tysiące, a Dawid dziesiątki tysięcy. Zapomniał o pastwiskach. Zapomniał o przyjaźni z moimi synami. Buńczucznie stanął u ich boku jako mój następca. Moja mała Mikal. Tak go ukochała. Pamiętam jej wpatrzone w niego oczy pełne podziwu. Gdy odwracała się ode mnie, miała oczy pełne łez… Jego buta rozpaliła mój gniew. Boże, demony zasłane przez ciebie owładnęły mym umysłem. Dźwięki cytry odbiły dzidę i utkwiła w ścianie. Pierwszy raz nie trafiła celu. Później musiał już uciekać. Spotkaliśmy się przypadkiem w jaskini Engaddi. Tam upadł. Oddał mi pokłon zamiast zabić. Jak dziś. Co się stało?

Okrutnym jego zwycięstwem jest moje upokorzenie. Żyję z jego łaski…

 

Nagłym powiewem wiatr wdarł się do namiotu i przyniósł słowa

Oto dzida królewska, niech przyjdzie który z pachołków i weźmie ją. Pan nagradza człowieka za sprawiedliwość i wierność. Pan dał mi ciebie w ręce, lecz ja nie podniosłem ich przeciw pomazań-cowi Pańskiemu. Dlatego, jak cenne mi było twoje życie, tak niech będzie cenne u Pana moje życie, niechaj On mię uwalnia od wszelkiego nieszczęścia

 

Saul – Król Izraela. Wzgórze Chakila

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *