NIEDZIELA 2

(Mk 1,1-8)
Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza: Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Jemu prostujcie ścieżki. Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając /przy tym/ swe grzechy. Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym.

Wszedłem do kościoła, gdy jeszcze biły dzwony. Zegarek wskazywał jedenastą – godzinę rozpoczęcia mszy, ta jednak już trwała. Wsłuchiwałem się w mszę, w słowa księdza i coraz bardziej docierały do mnie szepty z tyłu, głos małej dziewczynki przekomarzającej się z lalką, skrzypnięcia drzwi, odgłosy ulicy i trzepot skrzydeł przestraszonego wróbla, który wpadł na chwilę, sprawdzić jak się sprawy mają, albo po prostu pomylił drogę… Wraz z nim przyleciała myśl i zaczęła boleśnie szamotać się w głowie, że taka jest moja wiara, moje życie. Chcę prawdziwie być z Bogiem, ale dopada mnie milion spraw, które mnie od Niego odciągają. Codzienność. Szaleńcze tempo.

Umysł, który dostrzega, być może za dużo, bo również zasuszone błoto przeszłości, gdy wiara była orężem niosącym śmierć – może jeden z upadków Chrystusa niosącego krzyż?

Umysł, który dostrzega brud, gdy płciowość zrzuciła habit i piękno seksualności sprowadziła w rynsztok pedofilii – kolejny upadek Chrystusa?

Umysł, który dostrzega niezabliźnione rany, gdy pycha pcha do władzy, która przysłania Miłość, która staje się celem sama w sobie – upadek, który zabolał najbardziej i z którego tak trudno się podnieść…

Chrystus daje Ci swoją przyjaźń…

Szamotałem się z myślami, które powodowały ból głowy. Odciągał mnie on od mszy. Chciałem zrzucić winę na miejsce z tyłu kościoła, ale to był mój wybór, mogłem pójść dalej, przekroczyć magiczną granicę. Ile razy w życiu prościej jest mieć pretensje niż wykonać jakiś krok. Ile razy idziemy na łatwiznę oceniając, a nie analizując i dając szansę, aby nasz adwersarz mógł przytoczyć swoje argumenty.

Przyjaźń z Chrystusem jest dla nas zobowiązaniem…

 

Obok tych myśli Jan Chrzciciel – syn żydowskiego kapłana Zachariasza i Elżbiety, która była krewną Marii z Nazaretu, uznawany za ostatniego biblijnego proroka przed nadejściem Chrystusa,. Wiódł pustelnicze życie na Pustyni Judzkiej. Chrzcząc w Jordanie, wzywał do nawrócenia –  „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”…

Przyjaciel jest kimś na kogo czekamy, do kogo wracamy, zwłaszcza w chwilach trudnych. Cierpliwie wsłuchuje się w nasze słowa. Jest kimś, komu powierzamy swoje życie. Dostrzega w nas rzeczy, które go bolą i denerwują, ale trwa przy nas, jest wyrozumiały i pełen nadziei.

Stałem z tyłu kościoła

Przyszedłem do Przyjaciela. Czy powierzyłem mu swój ból głowy, myśli nieuczesane, bunt?…

A Jan Chrzciciel, za wierność ideom Przyjaciela, za krytykę złej miłości, niezgodnego z prawem związku tetrarchy Galilei, Heroda Antypasa i Herodiady – żony jego brata Heroda III, dosłownie zapłacił głową …

Cena przyjaźni?…

 

Post navigation

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *