SAMO ŻYCIE v1

Pierwszy i jedyny opublikowany (2011) zbiór moich wierszy, czyli po prostu słów kilka nie pisanych od początku do końca linijki (ISBN 978-83-929277-9-2), opatrzony moimi grafikami z wykorzystaniem myśli Julii Rohwedder oraz słowem wstępnym przez Mariana Piegzę:

 

Zachęcam do lektury…

Żyjemy bardzo szybko, w ciągłym pośpiechu. Brak nam czasu na zadumę, spokojne, rozważne zastanowienie się nad dniem wczorajszym, nad tym co będzie jutro. Do niedawna jeszcze głównym „wypełniaczem” czasu była telewizja, dziś (dla wielu) funkcję tę przejął Internet. Tu szukamy wiadomości, szybkiej lektury z dziedziny, która nas interesuje…

Na szczęście są jeszcze wybrani, czyli grupa ludzi, dzięki Bogu całkiem spora, która ma ochotę i znajduje na to czas, by sięgnąć po gazetę, tradycyjną książkę, pójść do teatru, do kina, na koncert. W tej grupie są też ludzie o wysublimowanym smaku, którzy czytają wiersze. To cieszy, wszak poezja jest balsamem dla duszy. Znalezienie odpowiedniego wiersza koi ból rozdzierający serce albo też utrwala radość po pięknie przeżytych chwilach. Zauważył to kiedyś, ciągle źle kojarzony, Władysław Broniewski w utworze „Poezja”, gdzie pisał: „Ty przychodzisz jak noc majowa,/biała noc, uśpiona w jaśminie,/i jaśminem pachną twoje słowa” (…)

Właśnie lektura wierszy Mirosława Badury może być dla nas wytchnieniem, relaksem, ale także próbą uspokojenia po całodziennym stresie. Pisze on bowiem o sprawach, które są obok nas, które przelatują niczym filmowe klatki na przyspieszonych obrotach. Często ledwo je zauważamy, rejestrujemy, lecz nie poświęcamy im większej uwagi. No bo przecież miłość często utożsamiamy  z pożądaniem, o Bogu wspominamy w chwilach strachu lub w zdawkowym stwierdzeniu „dzięki Bogu”. Śmierć znajomego wywołuje szok, ale przecież my żyjemy, więc po chwili biegniemy do naszych spraw, obowiązków… Na szczęście jest poeta, człowiek o wrażliwej duszy, który potrafi takim sprawom poświęcić swoje myśli, ubrać je w piękne, acz proste słowa i dzięki temu… mamy tomik poezji Mirosława Badury. A przecież Mirosław Badura przede wszystkim jest dobrym geografem, trochę regionalistą, fotografem i również… autorem grafik towarzyszących wierszom. Ostatnie lata poświęcił na pracę w świętochłowickim Młodzieżowym Domu Kultury, a jego zaangażowanie zostało uhonorowane tytułem „Zasłużony dla Świętochłowic”.

Gorąco zachęcam Państwa do lektury tych wierszy. Przekartkujmy ten zbiór, znajdźmy wiersz adekwatny, pomocny na daną chwilę, co pozwoli nam powtórnie zgodzić się z Broniewskim, który w utworze „Robotnik z Radomia” napisał: Nie wiem, co to poezja,/nie wiem, po co i na co,/wiem, że czasami ludzie/ czytają wiersze i płaczą,/a potem sami piszą,/mozolnie i nieudolnie,/ by od dławiącej ciszy/łkające serce uwolnić” (…)

Z pewnością po lekturze wierszy Mirosława Badury z niejednym z nas będzie podobnie…

 

FANTAZJA (01’1981)

Ojcu – w podziękowaniu za inne przeżywanie

 

jeszcze myśli związane sobą

gniotą w dłoniach marzenia

jeszcze wargi miłością nabrzmiałe

sznurują ust wymowę

jeszcze oczy pełne łez

zroszą ciemność okrywającą tęsknotę

a znów noc

całunem z gwiazd

tuli życie

szczęście buduje

fantazją …

 

*** (03’1984)

miłość której nie ma

bo nie istnieje

ironia miłości

miłość dla miłości

nie dla człowieka

jest ciągłym spadaniem

w czarną głuchą przepaść

gdy ona zostaje

a człowiek upada

 

*** (06’1984)

powoli zamykając oczy odpływamy w ciemność

zaskakiwani wiadomością o śmierci

ciągle w drodze

nie jesteśmy gotowi do ostatniej podróży

nawet wtedy gdy do łodzi odprowadzić musimy

jedynie naszych bliskich

umieramy po trochu

z każdą chwilą

gdy ktoś odbija od brzegu

a świat w poświacie zachodzącego słońca

 

*** (1984)

Werbistom

 

poszli głosić Boga

dali zrozumienie, dobroć, miłość

dali całych siebie

z całym sercem

zobaczyli czym jest trąd i nie odeszli

głód zajrzał im prosto w oczy i nie odeszli

inni ludzie zniszczyli wszystko co wybudowali

lecz oni zostali

dla człowieka

w imię Boga – Chrystusa

 

SAMOTNOŚĆ (10’1984)

miłość która nie istnieje

bo na początku drogi jest rozstaniem

blask świecy który nie jest blaskiem nadziei

jesienny liść który złoci się czerwieni

jest tylko umierającym liściem

nie mogę mu pomóc

nie mogę pomóc sobie

samotny w tłumie ludzi

 

SAMOTNOŚĆ (02’1985)

pewność niepewna

i niepewność rysująca krajobrazy fantazji

początek zazdrości jak ciemna strona miłości

czyżby słowa lisa nie były już prawdą

słowik, słoń, książę z bajki

i świat cały kłamał

nie wierz

inaczej – wierz sercu swojemu

bo serce serca okłamać nie umie

 

MIŁOŚĆ (06’1985)

moje oczekiwanie Twoje oczekiwanie

oczekiwaniem wypełniamy życie

gdy nas nie ma oczekujemy siebie

swojego zapachu, dotyku, smaku ust

gdy jesteśmy obok siebie

mimo iż zwlekamy

oczekujemy rozstania

bo ono podchodzi do nas powoli

gdyż czas nieubłagany

oczekiwanie zmieńmy w radość współistnienia

Ty i ja – MY – razem na zawsze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *