Tak dawno nic nie pisałem… nie dość, że nie piszę wierszy,to nie piszę nic, kompletnie nic. Brak czasu, co jest tylko kłamliwą wymówką, zabija wrażliwość, wyjaławia człowieka… nie mam siły i ochoty kłócić się z kimkolwiek, z Bogiem, Kościołem, najbliższymi… w domu, w pracy… ustępuje miejsca, wycofuję się, w obawie, ze stawiając na swoim, znowu coś stracę…
Mk 10, 2-12
Faryzeusze przystąpili do Jezusa, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.
Odpowiadając, zapytał ich: «Co wam przykazał Mojżesz?»
Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić».
Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela».
W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo».
A może pewne rzeczy byłoby prościej czytać wprost «Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo» Chrystus nie wini i nie piętnuje oddalonych i opuszczonych, czasami wcześniej poniewieranych, obrażanych, bitych, tych wobec których druga strona złamała magiczne słowa „ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską”. Dlaczego oni po fakcie rozstania, jeżeli takowy nastąpił, nie mogą podjąć próby ułożenia swego życia na nowo… dlaczego oni, tak czasami brutalnie potraktowani przez życie, nie mogą spotkać się z Chrystusem w Eucharystii…